Uwaga!

1. Blog może zawierać nieprzyzwoite treści. Czytasz na własną odpowiedzialność!
2. Nie informuję o nowych rozdziałach!
3. Szablon wykonany przeze mnie. Zabraniam kopiowania zarówno jego, jak i innych treści zawartych na całym blogu.

poniedziałek, 10 września 2012

Cztery

- Jesteś niegrzeczna - szepnął zmysłowo Nigel.
- Wiem - odparła Morgan, wsuwając palce we włosy szatyna. Nie była w stanie dłużej opierać się pokusie. Delikatnie przechyliła głowę, pragnąc złożyć pocałunek na ustach Reeda.
Nagle w pomieszczeniu zrobiło się zupełnie cicho i ciemno. W ułamku sekundy zgasły wszystkie światła, poza diodami przy basenie, a muzyka przestała drażnić uszy.
Przestraszona Jennifer odskoczyła od chłopaka. Jak większość gości rozejrzała się wkoło, czekając aż jej oczy przyzwyczają się do mroku.
- Co się stało? - spytała szatynka. Była nieco zdezorientowana i zaskoczona takim obrotem wydarzeń.
Mimo iż z głośników nie wydobywały się już piosenki, w pokoju znów zrobiło się głośno. Salę wypełniły rozczarowane i zdenerwowane głosy gości, którzy jednocześnie zaczęli przepychać się do wyjścia.
- To chyba koniec imprezy - rzucił Nigel z westchnieniem. Przez głupi prąd stracił kolejną okazję na pocałunek od swojej ślicznej nowej znajomej.
- Tak szybko? Przecież…
Nie dokończyła, ponieważ zupełnie niespodziewanie ktoś ją popchnął. Straciła równowagę i runęła do basenu. Dziewczyna na chwilę zniknęła pod ciepłą wodą, a kiedy tylko się wynurzyła do jej uszu dotarł rozbawiony śmiech Nigela.
- Nie rżyj tak, tylko pomóż mi wyjść - warknęła Jenny, obrzucając go wściekłym spojrzeniem. Czuła się taka upokorzona. Miała nadzieję, że nikt poza Reedem nie widział, co zaszło. Jedyne czego teraz chciała, to jak najszybciej wydostać się z tego miejsca.
Chłopak podał szatynce rękę, ale zaraz potem ją cofnął.
- Skąd mogę wiedzieć, że nie będziesz chciała mnie tam wciągnąć? - powiedział w odpowiedzi na jej pytające spojrzenie.
Jenny wywróciła oczami, po czym znów się odezwała:
- Pomóż mi wyjść - powtórzyła, tym razem trochę spokojniej. Jednak on nadal stał w tej samej pozycji. Zupełnie jakby nie słyszał, co do niego mówiła.
- Powiedz „proszę” - rzucił, uśmiechając się triumfująco.
Przez moment mierzyli się wzrokiem w milczeniu. Żadne nie zamierzało ustąpić.
- Proszę - wymamrotała w końcu pod nosem Morgan, a usta szatyna znów wykrzywił uśmiech.
- Co powiedziałaś? Nie dosłyszałem. Możesz powtórzyć? - rzucił drwiąco.
Jennifer powoli zaczynała tracić cierpliwość. Miała dość towarzystwa tego pewnego siebie, aroganckiego chłopaka. Jednak z drugiej strony coś ją do niego ciągnęło. W głębi duszy czuła, że gdyby mogła sama zdecydować, czy Reed ma stanąć na jej drodze, z pewnością chciałaby go poznać. I właśnie to denerwowało ją jeszcze bardziej.
- Pierdol się, Nigel! - warknęła szatynka tak głośno, jak tylko była w stanie, po czym samodzielnie wygramoliła się z basenu. Zajęło jej to trochę czasu, ale gdy przechodziła obok Reeda, na jego twarzy wciąż widniało zaskoczenie. Zdała sobie sprawę z tego, że zupełnie nie spodziewał się takiej reakcji ze strony dziewczyny. Był zadufanym w sobie dupkiem, który myśli, że nikt nie ma prawa mu odmówić. Zawsze dostawał to, czego chciał, a teraz Morgan odważyła się mu przeciwstawić, rujnując jego władczą pozycję.
Szatynka zabrała swoją torebkę, którą zostawiła przy stoliku, gdzie grała w pokera, a następnie ruszyła do wyjścia, robiąc mokre ślady na podłodze. Włosy kleiły jej się do twarzy, a ubranie ociekało wodą. Miała wrażenie, że wszyscy mijani ludzie patrzą na nią z pogardą i rozbawieniem, mimo iż nikt nie zwracał na nią najmniejszej uwagi. Chciała zapaść się pod ziemię.
Czym prędzej wyszła na zewnątrz. Było tu równie ciemno jak w domu, z jedyną tylko różnicą - co kilka metrów pusty chodnik oświetlały latarnie. Jennifer odetchnęła głęboko ciepłym nocnym powietrzem i nagle zdała sobie sprawę, że słyszy za sobą czyjeś kroki. Dobrze wiedziała, kto podąża jej śladem. Nie zatrzymała się, ale jednocześnie też nie przyspieszyła. Jakby chciała, żeby chłopak ją dogonił.
Złapał ją za ramię, zmuszając, by stanęła. Odwrócił Jennifer w swoją stronę i spojrzał wprost w jej duże oczy, okolone wachlarzem zadziwiająco długich, ciemnych rzęs. Mógłby utonąć w tych nieziemskich tęczówkach o kolorze królewskiego błękitu, wpatrujące się w niego z zainteresowaniem.
- Czego ty ode mnie chcesz? - spytała spokojnie, lekko przechylając głowę.
- Myślę, że wiesz - odparł z uśmiechem.
Morgan przeniosła wzrok gdzieś w dal i prychnęła cichutko pod nosem. No, tak. Czego ona w ogóle się spodziewała? Przecież wszyscy faceci mieli w głowie tylko jedno. Ten nie mógł okazać się inny, tylko dlatego, że ona tak chciała.
Znów spojrzała na Nigela. Może Jenny była szalona, lubiła wyzwania i pakowanie się w tarapaty, ale to nie oznaczało, że pójdzie do łóżka z każdym, kto się nawinie. A on najwyraźniej za właśnie taką ją uważał.
Zamachnęła się, pragnąc wymierzyć mu siarczysty policzek, jednak on przewidział jej ruch i zdążył złapać jej rękę, zanim zostawiła ślad na jego skórze. Dziewczyna spróbowała drugą dłonią, ale sytuacja się powtórzyła. Reed wykorzystując fakt, że szatynka jest teraz całkowicie uzależniona od niego, mocno przyciągnął Jenny do siebie i przycisnął wargi do jej ust. Początkowo się opierała, jednak już po chwili odwzajemniła namiętny pocałunek.
Niebieskooka chciała, aby ten moment trwał wiecznie, ale dobrze wiedziała, że on pragnie tego równie mocno jak ona. Nie mogła dać mu tej satysfakcji. Gdy tylko uścisk chłopaka nieco zelżał, oderwała się od Reeda i bez słowa ruszyła wzdłuż chodnika.
Szatyn już miał podążyć za nią, kiedy do jego uszu dotarło wołanie.
- Nigel! Chodź tu, musisz mi pomóc - krzyczał ktoś z głębi domu.
Reed spojrzał w tamtym kierunku na ułamek sekundy, po czym znów odwrócił się do odchodzącej dziewczyny. Uznał, że ona jest w tej chwili ważniejsza niż cokolwiek innego. Ale jej już tam nie było. Zniknęła gdzieś w mroku, niczym mara senna stanowiąca wyobrażenie jego najskrytszych marzeń i pragnień.
Zrezygnowany spuścił wzrok i już miał wrócić do mieszkania, gdy nagle zauważył coś świecącego na chodniku.
- Jeszcze z tobą nie skończyłem, Jenny - rzucił Nigel do samego siebie, podnosząc srebrny łańcuszek z zegarkiem, a na jego twarzy zawitał podstępny uśmiech.
***
Ogromny pluszowy misiek przeleciał przez pokój, tuż obok głowy Katherine, po czym odbił się od ściany i wylądował na podłodze.
- Zamknij się! - warknęła Vanessa McCras z uśmiechem na twarzy. Zgramoliła się z łóżka i podeszła do przyjaciółki. - Nie masz prawa nawet myśleć, że mogłabyś przegrać ten konkurs - dodała, chwytając Hurley za ramiona i delikatnie nią potrząsając. Miała nadzieję, że dzięki temu wypowiedziane przez nią słowa lepiej dotrą do szatynki.
- Ale… - zaczęła Katherine. Wyswobodziła się z uścisku koleżanki i zrezygnowana usiadła w fotelu.
- Nie ma żadnego „ale”. - Vanessa ciągle obstawała przy swoim. - Pojedziesz tam, zatańczysz najlepiej jak się da i powalisz wszystkich na kolana. Koniec kropka - rzuciła stanowczo, a następnie skrzyżowała ręce na piersi, wlepiając wzrok w szatynkę.
- Moja matka jest innego zdania - powiedziała młoda Hurley. Początkowo naprawdę ucieszył ją fakt, że znalazła się w dziesiątce najlepszych przyszłych tancerzy z całych Stanów Zjednoczonych. To było prawdziwe wyróżnienie, ale również wielkie wyzwanie, któremu bała się sprostać. Ogarnęły ją wątpliwości, czy jest zdolna osiągnąć jeszcze więcej niż do tej pory.
Z ust Vanessy wydobył się donośny śmiech. Nawet złowrogie spojrzenie przyjaciółki nie było w stanie go powstrzymać.
- Ona zawsze jest innego zdania - rzekła po chwili brunetka. - Wiecznie coś jej nie pasuje i każdego krytykuje. Co tym razem powiedziała?
Na moment w pokoju zaległa cisza, po czym Katherine w końcu się odezwała:
- Że na pewno dostałam się tam przez przypadek i nie powinnam się tak cieszyć, bo i tak wrócę z niczym. - Szatynka chwyciła stojącą na biurku filiżankę z kawą i upiła łyk napoju.
- Można się było tego spodziewać - rzuciła Vanessa, potrząsając głową. Jej puszyste czarne włosy zafalowały w powietrzu, by następnie opaść na szczupłe ramiona dziewczyny. - Suka.
- Ej! - oburzyła się Katherine, jednak na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Co?
- To moja matka - przypomniała jej Hurley.
- To nie zmienia faktu, że jest podłą suką - skwitowała McCras, wracając na łóżko. - Ona nie może cię cały czas oczerniać. Musisz się jej w końcu postawić. A najlepszym na to sposobem będzie wygranie tego konkursu. - W brązowych oczach dziewczyny pojawiły się wesołe iskierki. - Niech twoja matka zrozumie, że nie jesteś taka, jak ona myśli.
Katherine musiała przyznać rację swojej przyjaciółce. Wygranie konkursu było tak naprawdę jedynym sposobem, by Hurley wreszcie zaczęła się liczyć. Rozwiązałoby to jej problemy z matką, no i oczywiście spełniłaby swoje największe marzenie.
Usta szatynki wykrzywił uśmiech. Postanowiła, że ze wszystkich sił postara się zwyciężyć. Nie tylko dla swojej rodzicielki, ale przede wszystkim dla siebie. Przecież tutaj chodziło tylko o nią.
- Masz rację - rzuciła dziewczyna, siedząca w wielkim bordowym fotelu - pojadę tam i powalę ich na kolana.
- To mi się podoba. - Vanessa wstała, po czym podeszła do przyjaciółki i mocno ją uściskała.
- Uwaga, Katherine Hurley przybywa do Nowego Jorku - krzyknęła szatynka.
Obie dziewczyny wybuchły śmiechem. Chichotały tak długo, aż w końcu rozbolały je brzuchy. Nagle do oczu brunetki napłynęły łzy.
- Będę za tobą strasznie tęsknić - rzuciła, trzepocząc powiekami.
- Jeszcze tu jestem - szepnęła Katherine, obejmując przyjaciółkę. - I będę jeszcze dobre dwa tygodnie.
- Katherine! - Niespodziewanie rozmowę dziewczyn przerwało czyjeś wołanie. Głos bez wątpienia należał do kobiety, więc nietrudno się było domyślić, że była to matka szatynki.
Dwudziestojednolatka z westchnieniem podeszła do drzwi.
- Sprawdzę, co się stało i zaraz wracam - rzuciła, wychodząc na korytarz. Skierowała kroki w stronę schodów, stukając obcasami swoich granatowych szpilek o wyłożoną panelami podłogę.
- Chodź, szybko - ponagliła pani Hurley, wymachując ręką.
Katherine przemierzyła odległość kilku stopni, gdy nagle poślizgnęła się i z łomotem sturlała ze schodów.

12 komentarzy:

  1. Ała! Upadek ze schodów boli, i to bardzo ;o Ciekawe, czy stanie się jej coś poważniejszego. Poza tym faktycznie, Nigel jest taki dziwny, jednak jego postać jest bardzo interesująca, ciekawi mnie ;p No i być w dziesiątce najlepszych tancerzy?... Wow. Musi spróbować :) Czekam na kolejny rozdział ;)
    http://xrebelle-fleur.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak stanie jej się coś poważnego, to raczej nie będzie miała szans spróbować.

      Co do dziwnego Nigela, to zapewniam cię, że jeszcze nie raz cię zaszokuje. :)

      Usuń
  2. Dziwnie się dodaje te komentarze na blogspocie.. no nic, będę anonimowa. Ciekawe opowiadanie się zapowiada, jeśli utrzymasz styl pisania, to może być to całkiem udany blog. Nie protestowałabym gdyby rozdziały pojawiały się częściej, ale wiem, że to zazwyczaj niewykonalne, chociażby po tym jak sama piszę. Pozdrawiam, anonimowa Alice (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chcesz, żeby twój komentarz był podpisany twoim nickiem, to musisz wybrać opcję "Nazwa/adres url".

      Gdybym miała więcej czasu, to pisałabym częściej, ale będąc w klasie maturalnej na profilu bio-chem ciężko jest znaleźć czas na cokolwiek.

      Usuń
    2. Też chcę takiego Nigela haha :D a tak na marginesie, matura to bzdura, mówi Ci to maturzystka 2012 ;) u mnie w klasie praktycznie wszyscy się dostali na studia tam gdzie chcieli ;) Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Zobaczymy, czy do końca opowiadania nadal będziesz go chciała. :)

      Mam nadzieję, że w moim przypadku będzie tak samo z tymi studiami. :)

      Usuń
  3. Nono ;)
    Robi się corac ciekawiej :D
    Nigiel jest w sumie trochę dziwny... ale bardzo ciekay xD
    hahaha końcowka najlepsza :D:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Hah. Rozwaliła mnie scen, kiedy Jenny wpada do basenu. To zdarzyło się tak szybko, ze aż musiałam się uśmiechnąć. Gdyby to był film, to pewnie już bym leżała zaskoczona i roześmiana. Mam nadzieję, że Morgan w końcu postanowi zaryzykować i zaangażować się w Nigeala. Ogólnie bardzo podoba mi się ta postać. Dziewczyna jest dosyć przyjemna i ma własne przekonania, świat moralny. Pięć plus za rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  5. oh błagam o następny rozdział! ciekawe życie naprawdę ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oo... teraz już wiem, jakie powiazanie bedzie miedzy Jenny i Kath. Dobrze Ci idzie... czekam na kolejny rozdzial.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawy rozdział. ;). Spodobał mi się. ;D. Bardzo podoba mi się Nigel ^^. Jest bardzo ciekawy i intrygujący. :). Czekam na kolejny rozdział. Proszę informuj mnie o nowych rozdziałach w zakładce "informowanie" z prawej strony, z góry dziękuję. :).
    Zapraszam do siebie http://invincible-dagger.blogspot.com.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń