- Jesteś
niegrzeczna - szepnął zmysłowo Nigel.
- Wiem -
odparła Morgan, wsuwając palce we włosy szatyna. Nie była w stanie dłużej
opierać się pokusie. Delikatnie przechyliła głowę, pragnąc złożyć pocałunek na
ustach Reeda.
Nagle w
pomieszczeniu zrobiło się zupełnie cicho i ciemno. W ułamku sekundy zgasły
wszystkie światła, poza diodami przy basenie, a muzyka przestała drażnić uszy.
Przestraszona
Jennifer odskoczyła od chłopaka. Jak większość gości rozejrzała się wkoło,
czekając aż jej oczy przyzwyczają się do mroku.
- Co się
stało? - spytała szatynka. Była nieco zdezorientowana i zaskoczona takim
obrotem wydarzeń.
Mimo iż z
głośników nie wydobywały się już piosenki, w pokoju znów zrobiło się głośno.
Salę wypełniły rozczarowane i zdenerwowane głosy gości, którzy jednocześnie
zaczęli przepychać się do wyjścia.
- To chyba
koniec imprezy - rzucił Nigel z westchnieniem. Przez głupi prąd stracił kolejną
okazję na pocałunek od swojej ślicznej nowej znajomej.
- Tak
szybko? Przecież…
Nie
dokończyła, ponieważ zupełnie niespodziewanie ktoś ją popchnął. Straciła
równowagę i runęła do basenu. Dziewczyna na chwilę zniknęła pod ciepłą wodą, a
kiedy tylko się wynurzyła do jej uszu dotarł rozbawiony śmiech Nigela.
- Nie rżyj
tak, tylko pomóż mi wyjść - warknęła Jenny, obrzucając go wściekłym
spojrzeniem. Czuła się taka upokorzona. Miała nadzieję, że nikt poza Reedem nie
widział, co zaszło. Jedyne czego teraz chciała, to jak najszybciej wydostać się
z tego miejsca.
Chłopak
podał szatynce rękę, ale zaraz potem ją cofnął.
- Skąd mogę
wiedzieć, że nie będziesz chciała mnie tam wciągnąć? - powiedział w odpowiedzi
na jej pytające spojrzenie.
Jenny
wywróciła oczami, po czym znów się odezwała:
- Pomóż mi
wyjść - powtórzyła, tym razem trochę spokojniej. Jednak on nadal stał w tej
samej pozycji. Zupełnie jakby nie słyszał, co do niego mówiła.
- Powiedz
„proszę” - rzucił, uśmiechając się triumfująco.
Przez
moment mierzyli się wzrokiem w milczeniu. Żadne nie zamierzało ustąpić.
- Proszę -
wymamrotała w końcu pod nosem Morgan, a usta szatyna znów wykrzywił uśmiech.
- Co
powiedziałaś? Nie dosłyszałem. Możesz powtórzyć? - rzucił drwiąco.
Jennifer
powoli zaczynała tracić cierpliwość. Miała dość towarzystwa tego pewnego
siebie, aroganckiego chłopaka. Jednak z drugiej strony coś ją do niego ciągnęło.
W głębi duszy czuła, że gdyby mogła sama zdecydować, czy Reed ma stanąć na jej
drodze, z pewnością chciałaby go poznać. I właśnie to denerwowało ją jeszcze
bardziej.
- Pierdol
się, Nigel! - warknęła szatynka tak głośno, jak tylko była w stanie, po czym
samodzielnie wygramoliła się z basenu. Zajęło jej to trochę czasu, ale gdy
przechodziła obok Reeda, na jego twarzy wciąż widniało zaskoczenie. Zdała sobie
sprawę z tego, że zupełnie nie spodziewał się takiej reakcji ze strony
dziewczyny. Był zadufanym w sobie dupkiem, który myśli, że nikt nie ma prawa mu
odmówić. Zawsze dostawał to, czego chciał, a teraz Morgan odważyła się mu
przeciwstawić, rujnując jego władczą pozycję.
Szatynka
zabrała swoją torebkę, którą zostawiła przy stoliku, gdzie grała w pokera, a
następnie ruszyła do wyjścia, robiąc mokre ślady na podłodze. Włosy kleiły jej
się do twarzy, a ubranie ociekało wodą. Miała wrażenie, że wszyscy mijani
ludzie patrzą na nią z pogardą i rozbawieniem, mimo iż nikt nie zwracał na nią
najmniejszej uwagi. Chciała zapaść się pod ziemię.
Czym
prędzej wyszła na zewnątrz. Było tu równie ciemno jak w domu, z jedyną tylko
różnicą - co kilka metrów pusty chodnik oświetlały latarnie. Jennifer
odetchnęła głęboko ciepłym nocnym powietrzem i nagle zdała sobie sprawę, że
słyszy za sobą czyjeś kroki. Dobrze wiedziała, kto podąża jej śladem. Nie
zatrzymała się, ale jednocześnie też nie przyspieszyła. Jakby chciała, żeby
chłopak ją dogonił.
Złapał ją
za ramię, zmuszając, by stanęła. Odwrócił Jennifer w swoją stronę i spojrzał
wprost w jej duże oczy, okolone
wachlarzem zadziwiająco długich, ciemnych rzęs. Mógłby utonąć w tych nieziemskich tęczówkach o kolorze
królewskiego błękitu, wpatrujące się w niego z zainteresowaniem.
- Czego ty
ode mnie chcesz? - spytała spokojnie, lekko przechylając głowę.
- Myślę, że
wiesz - odparł z uśmiechem.
Morgan
przeniosła wzrok gdzieś w dal i prychnęła cichutko pod nosem. No, tak. Czego
ona w ogóle się spodziewała? Przecież wszyscy faceci mieli w głowie tylko
jedno. Ten nie mógł okazać się inny, tylko dlatego, że ona tak chciała.
Znów
spojrzała na Nigela. Może Jenny była szalona, lubiła wyzwania i pakowanie się w
tarapaty, ale to nie oznaczało, że pójdzie do łóżka z każdym, kto się nawinie.
A on najwyraźniej za właśnie taką ją uważał.
Zamachnęła
się, pragnąc wymierzyć mu siarczysty policzek, jednak on przewidział jej ruch i
zdążył złapać jej rękę, zanim zostawiła ślad na jego skórze. Dziewczyna
spróbowała drugą dłonią, ale sytuacja się powtórzyła. Reed wykorzystując fakt,
że szatynka jest teraz całkowicie uzależniona od niego, mocno przyciągnął Jenny
do siebie i przycisnął wargi do jej ust. Początkowo się opierała, jednak już po
chwili odwzajemniła namiętny pocałunek.
Niebieskooka
chciała, aby ten moment trwał wiecznie, ale dobrze wiedziała, że on pragnie
tego równie mocno jak ona. Nie mogła dać mu tej satysfakcji. Gdy tylko uścisk
chłopaka nieco zelżał, oderwała się od Reeda i bez słowa ruszyła wzdłuż
chodnika.
Szatyn już
miał podążyć za nią, kiedy do jego uszu dotarło wołanie.
- Nigel!
Chodź tu, musisz mi pomóc - krzyczał ktoś z głębi domu.
Reed
spojrzał w tamtym kierunku na ułamek sekundy, po czym znów odwrócił się do
odchodzącej dziewczyny. Uznał, że ona jest w tej chwili ważniejsza niż
cokolwiek innego. Ale jej już tam nie było. Zniknęła gdzieś w mroku, niczym
mara senna stanowiąca wyobrażenie jego najskrytszych marzeń i pragnień.
Zrezygnowany
spuścił wzrok i już miał wrócić do mieszkania, gdy nagle zauważył coś
świecącego na chodniku.
- Jeszcze z
tobą nie skończyłem, Jenny - rzucił Nigel do samego siebie, podnosząc srebrny
łańcuszek z zegarkiem, a na jego twarzy zawitał podstępny uśmiech.
***
Ogromny
pluszowy misiek przeleciał przez pokój, tuż obok głowy Katherine, po czym odbił
się od ściany i wylądował na podłodze.
- Zamknij
się! - warknęła Vanessa McCras z uśmiechem na twarzy. Zgramoliła się z łóżka i
podeszła do przyjaciółki. - Nie masz prawa nawet myśleć, że mogłabyś przegrać
ten konkurs - dodała, chwytając Hurley za ramiona i delikatnie nią potrząsając.
Miała nadzieję, że dzięki temu wypowiedziane przez nią słowa lepiej dotrą do
szatynki.
- Ale… -
zaczęła Katherine. Wyswobodziła się z uścisku koleżanki i zrezygnowana usiadła
w fotelu.
- Nie ma
żadnego „ale”. - Vanessa ciągle obstawała przy swoim. - Pojedziesz tam,
zatańczysz najlepiej jak się da i powalisz wszystkich na kolana. Koniec kropka
- rzuciła stanowczo, a następnie skrzyżowała ręce na piersi, wlepiając wzrok w
szatynkę.
- Moja
matka jest innego zdania - powiedziała młoda Hurley. Początkowo naprawdę
ucieszył ją fakt, że znalazła się w dziesiątce najlepszych przyszłych tancerzy
z całych Stanów Zjednoczonych. To było prawdziwe wyróżnienie, ale również
wielkie wyzwanie, któremu bała się sprostać. Ogarnęły ją wątpliwości, czy jest
zdolna osiągnąć jeszcze więcej niż do tej pory.
Z ust
Vanessy wydobył się donośny śmiech. Nawet złowrogie spojrzenie przyjaciółki nie
było w stanie go powstrzymać.
- Ona
zawsze jest innego zdania - rzekła po chwili brunetka. - Wiecznie coś jej nie
pasuje i każdego krytykuje. Co tym razem powiedziała?
Na moment w
pokoju zaległa cisza, po czym Katherine w końcu się odezwała:
- Że na
pewno dostałam się tam przez przypadek i nie powinnam się tak cieszyć, bo i tak
wrócę z niczym. - Szatynka chwyciła stojącą na biurku filiżankę z kawą i upiła
łyk napoju.
- Można się
było tego spodziewać - rzuciła Vanessa, potrząsając głową. Jej puszyste czarne
włosy zafalowały w powietrzu, by następnie opaść na szczupłe ramiona
dziewczyny. - Suka.
- Ej! -
oburzyła się Katherine, jednak na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Co?
- To moja
matka - przypomniała jej Hurley.
- To nie
zmienia faktu, że jest podłą suką - skwitowała McCras, wracając na łóżko. - Ona
nie może cię cały czas oczerniać. Musisz się jej w końcu postawić. A najlepszym
na to sposobem będzie wygranie tego konkursu. - W brązowych oczach dziewczyny
pojawiły się wesołe iskierki. - Niech twoja matka zrozumie, że nie jesteś taka,
jak ona myśli.
Katherine
musiała przyznać rację swojej przyjaciółce. Wygranie konkursu było tak naprawdę
jedynym sposobem, by Hurley wreszcie zaczęła się liczyć. Rozwiązałoby to jej
problemy z matką, no i oczywiście spełniłaby swoje największe marzenie.
Usta
szatynki wykrzywił uśmiech. Postanowiła, że ze wszystkich sił postara się
zwyciężyć. Nie tylko dla swojej rodzicielki, ale przede wszystkim dla siebie.
Przecież tutaj chodziło tylko o nią.
- Masz
rację - rzuciła dziewczyna, siedząca w wielkim bordowym fotelu - pojadę tam i
powalę ich na kolana.
- To mi się
podoba. - Vanessa wstała, po czym podeszła do przyjaciółki i mocno ją
uściskała.
- Uwaga,
Katherine Hurley przybywa do Nowego Jorku - krzyknęła szatynka.
Obie
dziewczyny wybuchły śmiechem. Chichotały tak długo, aż w końcu rozbolały je
brzuchy. Nagle do oczu brunetki napłynęły łzy.
- Będę za
tobą strasznie tęsknić - rzuciła, trzepocząc powiekami.
- Jeszcze
tu jestem - szepnęła Katherine, obejmując przyjaciółkę. - I będę jeszcze dobre
dwa tygodnie.
- Katherine!
- Niespodziewanie rozmowę dziewczyn przerwało czyjeś wołanie. Głos bez
wątpienia należał do kobiety, więc nietrudno się było domyślić, że była to
matka szatynki.
Dwudziestojednolatka
z westchnieniem podeszła do drzwi.
- Sprawdzę,
co się stało i zaraz wracam - rzuciła, wychodząc na korytarz. Skierowała kroki
w stronę schodów, stukając obcasami swoich granatowych szpilek o wyłożoną
panelami podłogę.
- Chodź,
szybko - ponagliła pani Hurley, wymachując ręką.
Katherine
przemierzyła odległość kilku stopni, gdy nagle poślizgnęła się i z łomotem
sturlała ze schodów.
Ała! Upadek ze schodów boli, i to bardzo ;o Ciekawe, czy stanie się jej coś poważniejszego. Poza tym faktycznie, Nigel jest taki dziwny, jednak jego postać jest bardzo interesująca, ciekawi mnie ;p No i być w dziesiątce najlepszych tancerzy?... Wow. Musi spróbować :) Czekam na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńhttp://xrebelle-fleur.blogspot.com
Jak stanie jej się coś poważnego, to raczej nie będzie miała szans spróbować.
UsuńCo do dziwnego Nigela, to zapewniam cię, że jeszcze nie raz cię zaszokuje. :)
Dziwnie się dodaje te komentarze na blogspocie.. no nic, będę anonimowa. Ciekawe opowiadanie się zapowiada, jeśli utrzymasz styl pisania, to może być to całkiem udany blog. Nie protestowałabym gdyby rozdziały pojawiały się częściej, ale wiem, że to zazwyczaj niewykonalne, chociażby po tym jak sama piszę. Pozdrawiam, anonimowa Alice (:
OdpowiedzUsuńJeśli chcesz, żeby twój komentarz był podpisany twoim nickiem, to musisz wybrać opcję "Nazwa/adres url".
UsuńGdybym miała więcej czasu, to pisałabym częściej, ale będąc w klasie maturalnej na profilu bio-chem ciężko jest znaleźć czas na cokolwiek.
Też chcę takiego Nigela haha :D a tak na marginesie, matura to bzdura, mówi Ci to maturzystka 2012 ;) u mnie w klasie praktycznie wszyscy się dostali na studia tam gdzie chcieli ;) Pozdrawiam :)
UsuńZobaczymy, czy do końca opowiadania nadal będziesz go chciała. :)
UsuńMam nadzieję, że w moim przypadku będzie tak samo z tymi studiami. :)
Nono ;)
OdpowiedzUsuńRobi się corac ciekawiej :D
Nigiel jest w sumie trochę dziwny... ale bardzo ciekay xD
hahaha końcowka najlepsza :D:D
Dziwny i ciekawy... interesujące połączenie. :)
UsuńHah. Rozwaliła mnie scen, kiedy Jenny wpada do basenu. To zdarzyło się tak szybko, ze aż musiałam się uśmiechnąć. Gdyby to był film, to pewnie już bym leżała zaskoczona i roześmiana. Mam nadzieję, że Morgan w końcu postanowi zaryzykować i zaangażować się w Nigeala. Ogólnie bardzo podoba mi się ta postać. Dziewczyna jest dosyć przyjemna i ma własne przekonania, świat moralny. Pięć plus za rozdział :D
OdpowiedzUsuńoh błagam o następny rozdział! ciekawe życie naprawdę ;)
OdpowiedzUsuńOo... teraz już wiem, jakie powiazanie bedzie miedzy Jenny i Kath. Dobrze Ci idzie... czekam na kolejny rozdzial.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy rozdział. ;). Spodobał mi się. ;D. Bardzo podoba mi się Nigel ^^. Jest bardzo ciekawy i intrygujący. :). Czekam na kolejny rozdział. Proszę informuj mnie o nowych rozdziałach w zakładce "informowanie" z prawej strony, z góry dziękuję. :).
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie http://invincible-dagger.blogspot.com.
Pozdrawiam. :)