Uwaga!

1. Blog może zawierać nieprzyzwoite treści. Czytasz na własną odpowiedzialność!
2. Nie informuję o nowych rozdziałach!
3. Szablon wykonany przeze mnie. Zabraniam kopiowania zarówno jego, jak i innych treści zawartych na całym blogu.

czwartek, 22 sierpnia 2013

Dziesięć

Jenny nerwowo spojrzała na zegarek. Pozostało jedynie pięć minut do rozpoczęcia spotkania, a jeszcze nie wszyscy pojawili się w sali. Wśród nieobecnych byli zarówno Nigel jak i Brook. To jej się nie podobało. Wstała gwałtownie z miejsca i skierowała kroki do wyjścia, nie zwracając uwagi na pytające spojrzenia pozostałych.
Wsiadła do windy, ignorując kartkę ostrzegającą przed częstymi awariami i udała się na piętro, gdzie znajdowały się kwatery uczestników konkursu. Już miała podążyć do pomieszczenia zajmowanego przez Reeda, gdy nagle drzwi od owego pokoju się otworzyły, a zza nich wyłoniła się postać Brook. Następnie pojawił się chłopak.
Młoda Morgan zaklęła pod nosem i szybko schowała się za wejściem do magazynu, jakie można było znaleźć na każdym piętrze w pobliżu schodów. Tutaj dziewczyna była niewidoczna dla innych jednak sama mogła obserwować co się dzieje na korytarzu przez niewielką szparę uchylonych drzwi. Nie słyszała jednak o czym rozmawiają jej rówieśnicy, co ją zdenerwowało. Jenny bardzo chciała wiedzieć, co jest grane. Nie miała pojęcia o co tak naprawdę chodziło Brook i dlaczego uparła się akurat na Nigela.
Po paru sekundach blondynka zniknęła w swoim pokoju, a chłopak szedł korytarzem w kierunku schodów. To była szansa dla Jennifer. Otworzyła drzwi, złapała szatyna za rękę i zwinnym ruchem wciągnęła go do pomieszczenia. Było tu zbyt mało miejsca jak na dwie osoby. Ich ciała znajdowały się bardzo blisko siebie.
- Co ty robisz? - spytał zaskoczony Reed. Musiał przyznać, ze cała ta sytuacja była dla niego niespodzianką. Niezwykle przyjemną niespodzianką.
- Zmieniłam zdanie - powiedziała szatynka, spoglądając w czekoladowe oczy swojego rozmówcy.
Chłopak wyszczerzył idealnie białe zęby.
- Po tym, gdzie się znajdujemy wnioskuję, że chodzi ci o kwestię z przelotnym romansem - rzucił, nawiązując do ich wczorajszej rozmowy w klubie. - Wspaniale. - Pochylił się, by ją pocałować.
- Nie! - warknęła nagle Jenny. Na dźwięk jej głosu chłopak delikatnie się odsunął i spojrzał na nią pytająco.
- Nie?
- Nie - powtórzyła, tym razem zdecydowanie ciszej. - Chcę z tobą tańczyć - powiedziała i z uśmiechem na twarzy czekała na jego reakcję.
Przez moment jedynie na nią patrzył, a następnie pomieszczenie wypełnił jego śmiech.
- A co jeżeli to ja nie chcę już z tobą tańczyć? - spytał szatyn, po czym odsunął się od dziewczyny i opuścił magazyn zostawiając zszokowaną Jenny sam na sam z jej myślami.
Morgan nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. Przecież tak bardzo mu na tym zależało. Dlaczego tek nagle zmienił zdanie?
Odczekała chwilę i również wyszła z ukrycia. Skierowała kroki do windy. Ku swojemu zaskoczeniu zastała tam Brook. Już chciała się odwrócić i podążyć w stronę schodów, jednak blondynka zdążyła ją zauważyć.
- Cześć, Katherine - rzuciła uprzejmie Turner. Jednak Jenny nie dała się zwieść na jej słodki uśmiech. Wiedziała, że za tym wszystkim kryje się podstępna Brook, która już knuje nowy, wredny plan.
Morgan bez słowa weszła do windy i stanęła obok blondynki. Między dziewczynami dało się wyczuć pełne wrogości napięcie. Obie nie mogły doczekać się momentu, kiedy dotrą na odpowiednie piętro i ich drogi się rozejdą. Żadna z nich nie przewidziała jednak, że winda nagle się zatrzyma, by uwięzić je niczym w klatce.
Potężny wstrząs sprawił, że dziewczyny na chwilę straciły równowagę. Spojrzały na siebie zaskoczone, jednak nadal milczały.
Mijały kolejne minuty, a winda wciąż tkwiła w miejscu. Jennifer starała się zachowywać tak, jakby cała ta sytuacja nie zrobiła na niej większego wrażenia, mimo iż w myślach słała do nieba modlitwy o jak najszybsze rozwiązanie problemu. Nie miała zamiaru zostać tu ani chwili dłużej. Przecież musiała znaleźć się na dzisiejszym spotkaniu i zrobić coś, by Reed tańczył właśnie z nią. Nie darowałaby sobie, gdyby wybrał inną dziewczynę. Jedynym pocieszeniem dla szatynki był fakt, że utkwiła w tej pułapce razem z Brook - swoją największą rywalką. Ona również nic nie mogła zrobić. Tak więc teraz wszystko zależało tylko i jedynie od Nigela.
Młoda Morgan rzuciła ukradkowe spojrzenie w kierunku swojej rówieśniczki. Blondynka oparta o ścianę obracała w dłoniach swój telefon, który w tej chwili był totalnie bezużyteczny z powodu braku zasięgu. Po paru sekundach schowała go z powrotem do kieszeni swej granatowej spódniczki. Wzrok dziewczyny powędrował w stronę sufitu, a z jej gardła wydobył się gorzki śmiech. Jenny odważniej popatrzyła na Brook.
- Co jest takie zabawne? - spytała w końcu Morgan, kiedy kilka minut później dźwięk wciąż wypełniał pomieszczenie.
- Życie - odparła tajemniczo Brook, przenosząc spojrzenie na śliczną twarz Jenny. - Siedzisz sobie tutaj zamknięta, a tam na dole właśnie podejmują za ciebie jedną z ważniejszych decyzji. - Usta Turner wykrzywił triumfujący uśmiech.
- Ty też tutaj jesteś - odgryzła się szatynka, nie mając pojęcia, że jej towarzyszka tylko na to czeka.
- Tak, ale ja się zabezpieczyłam i wiem z kim będę tańczyć - rzuciła blondynka. Znów chciała pokazać, że to ona jest najważniejsza, a wszyscy dookoła, łącznie z Jennifer, mają się jej podporządkować. Przy okazji pragnęła również dopiec koleżance.
- Dlaczego uważasz, że on cię wybierze? Co jeśli nie chce, żebyś była jego partnerką? - powiedziała pewnie Jennifer, a ton jej głosu sugerował, że dziewczyna wie coś, czego Brook powinna się obawiać. Co prawda po ostatniej rozmowie z Reedem szatynka czuła, że znalazła się na przegranej pozycji, ale przecież Turner nie musiała tego wiedzieć. A w ten sposób Jenny mogła udowodnić blondynce, że wcale się jej nie boi i ma prawo mieć własne zdanie w tej sprawie.
Komentarz młodej Morgan nie zrobił jednak wrażenia na Brook. Wywróciła swoimi niebieskimi oczami, jakby cała ta pogawędka zaczynała ją nudzić.
- Znam go i wiem, że chce wygrać ten konkurs - odezwała się. - Z tobą nie miałby szans.
Ostatnie zdanie bardzo rozzłościło Jennifer. Jak Brook w ogóle śmiała coś takiego powiedzieć? Nie znała jej przecież, więc skąd mogła wiedzieć, że nie jest wystarczająco dobra, by zwyciężyć. Szatynka nie rozumiała, dlaczego niektórzy ludzie mieli tendencję do oceniania jej, mimo iż nie posiadali wystarczającej ilości informacji, aby wyciągnąć właściwe wnioski.
- Poza tym - dodała Turner - fatalnie się przy nim prezentujesz. Jesteś…
- Przestań - rzuciła Jenny. Dobrze wiedziała, dokąd to zmierza i chciała temu zapobiec. Nie pozwoli nikomu się obrażać.
- … za niska - kontynuowała blondynka, ignorując wypowiedź Morgan. - No i mogłabyś zrzucić parę kilo. Zastanawiałaś się kie…
- Jedyne nad czym się zastanawiam, to które oko wydrapać ci jako pierwsze, więc się zamknij - warknęła Jennifer przerywając dziewczynie w pół słowa.
- Och, jaka bojowa - prychnęła Brook, jednak gdy napotkała mordercze spojrzenie niebieskich oczu Morgan nie śmiała już nic więcej powiedzieć.
Trwały tak w milczeniu przez niecałe pół godziny nim winda ponownie ruszyła. Wysiadły na odpowiednim piętrze i od razu zdały sobie sprawę, że jest już za późno na jakiekolwiek działanie. Zebranie dobiegło końca.
Dziewczyny stanęły bez ruchu i w zamyśleniu obserwowały pojawiających się na korytarzu uczestników konkursu. Nie musiały długo czekać, by zobaczyć wśród nich Nigela Reeda. On również je zauważył. Uśmiechnął się w ten swój charakterystyczny, bezczelny sposób, a następnie skierował kroki w ich stronę. Wzrok chłopaka wędrował od jednej do drugiej.
Jeszcze tylko kilka sekund i wszystko miało stać się jasne.
Którą z nich wybrał?