Uwaga!

1. Blog może zawierać nieprzyzwoite treści. Czytasz na własną odpowiedzialność!
2. Nie informuję o nowych rozdziałach!
3. Szablon wykonany przeze mnie. Zabraniam kopiowania zarówno jego, jak i innych treści zawartych na całym blogu.

sobota, 1 września 2012

Trzy

***
Młoda szatynka upiła łyk kawy i zniecierpliwiona spojrzała na zegarek. Powoli dochodziła dwudziesta pierwsza, co oznaczało, że siedziała tutaj sama już prawie godzinę. Mimo to przez jej myśl nawet raz nie przeszło, by zabrać swoje rzeczy i wyjść. Katherine Hurley była bowiem dziewczyną z zasadami, która naiwnie wierzyła, że wszyscy ludzie są równie poukładani jak ona. Jej gość musiał się w końcu pojawić. Gdyby tak nie było, to na pewno otrzymałaby od niego jakąś wiadomość. Ona nigdy nie pozwoliłaby sobie na taką sytuację.
Dziewczyna postanowiła, że poczeka jeszcze godzinę, a jeśli miejsce naprzeciwko niej nadal będzie wolne, to czym prędzej uda się do domu. Sięgnęła do skórzanej torby i wyciągnęła z niej lekko pogniecioną białą kopertę. Przez dłuższą chwilę wpatrywała się w kawałek papieru, a na jej twarzy pojawiło się coś na kształt niepokoju pomieszanego z nadzieją.
Nagle obok Katherine pojawiła się wysoka brunetka o piwnych oczach. Cmoknęła Hurley w policzek na przywitanie, a następnie usiadła po drugiej stronie małego drewnianego stolika i wyrwała dziewczynie kopertę z ręki.
- Co to jest? - spytała, nie zamierzając wytłumaczyć swojego spóźnienia. Już miała otworzyć kopertę, kiedy szatynka niespodziewanie zabrała jej papier.
Katherine wywróciła swoimi dużymi szarymi oczami, jakby chciała powiedzieć: dlaczego ja się w ogóle z tobą przyjaźnię?, po czym delikatnie się uśmiechnęła.
- Pamiętasz jak opowiadałam ci kiedyś o konkursie tanecznym? - zaczęła.
- O tym, do którego zgłaszają się ludzie z całego kraju i gdzie tak strasznie ciężko się dostać? - rzuciła Vanessa, jednocześnie rozglądając się za kelnerką. - Pamiętam, a co?
- Wysłałam tam swoje podanie.
Brunetka natychmiast przeniosła wzrok na przyjaciółkę i z niedowierzaniem zamrugała powiekami.
- Żartujesz?
Katherine pokręciła głową, wprawiając w ruch swoje długie brązowe włosy.
- Wiem, że powinnam była ci powiedzieć, że jednak zmieniłam zdanie, ale… - próbowała się wytłumaczyć.
- Nieważne - przerwała jej brunetka. - Dostałaś się?
- Nie wiem - powiedziała Katherine, na co Vanessa obrzuciła ją pytającym spojrzeniem. Hurley wskazała palcem na kopertę. - Dostałam to dziś rano.
- I nie otworzyłaś? - Brunetka podniosła papier ze stolika, delikatnie go rozerwała i wyciągnęła z środka starannie złożoną na trzy części kartkę. Nim rozprostowała list spojrzała jeszcze raz na przyjaciółkę.
Katherine również na nią patrzyła. W jej oczach kryło się nieme błaganie, jakby dziewczyna siłą woli chciała sprawić, by litery na kartce ułożyły się w dobrą wiadomość.
Vanessa zmarszczyła brwi i zaczęła czytać w myślach, a Hurley w ciszy obserwowała zmieniający się wyraz twarzy brunetki. Najpierw było to skupienie, a później smutek. Dziewczyny spojrzały sobie w oczy.
- Przykro mi… - rzuciła Vanessa, odkładając list na stolik, jednak widząc rozczarowaną minę szatynki nie mogła opanować uśmiechu cisnącego jej się na usta. - …że jedziesz do Nowego Jorku beze mnie - dodała, po czym wstała i piszcząc uściskała przyjaciółkę. Nie obchodziło ją to, że wszyscy goście w restauracji patrzą teraz tylko na nie.
Katherine podniosła kartkę i niedowierzając dwukrotnie przeczytała zawartość listu. Zostać zakwalifikowanym do tego konkursu to jak spełnić swoje największe marzenie. A jej się to właśnie udało. Hurley miała wrażenie, że to tylko piękny sen, z którego zaraz się obudzi.
- Hej, nie płacz - rzekła Vanessa, ocierając łzy z twarzy szatynki.
- To ze szczęścia. - Katherine uśmiechnęła się, a w jej policzkach pojawiły się słodkie dołeczki.
***
Wszyscy goście zbili się w kupę i w milczeniu obserwowali scenę rozgrywającą się w kącie pomieszczenia. Nikogo nie interesowały już tańce, rozmowy czy alkohol. Każdy miał w głowie tylko jedno: jak skończy się ta zacięta walka między nieznajomą szatynką a przystojnym blondynem?
Nie było wątpliwości, że Bruce to ekspert w grze w pokera. Do tej pory niemalże każda rozgrywka kończyła się jego zwycięstwem. Jednak tego wieczoru pojawiła się dziewczyna, która zrujnowała jego idealny wizerunek. Była równie dobra jak on, a może nawet lepsza. Wyeliminowała z gry już dwóch chłopków i sprawiła, że Bruce siedział naprzeciwko niej w samych bokserkach, kiedy ona sama miała na sobie cały komplet ubrania.
- Ta laska jest niesamowita - rzucił ktoś z tłumu do Nigela, który właśnie podszedł i stanął obok krzesła Jennifer. Był zły, że ominęła go tak świetna zabawa, jak widok Bruce’a upokarzanego przez dziewczynę. Jednak najlepsza część przedstawienia miała dopiero nastąpić.
Blondyn spojrzał w swoje karty, a następnie przeniósł wzrok na Morgan, której twarz nie wyrażała żadnych emocji. Musiał przyznać, że ta dziewczyna była dla niego godnym przeciwnikiem. Pod tym niewinnym i uroczym wyglądem czaiła się prawdziwa pokerowa bestia. Widział to teraz w jej ślicznych oczach, które mówiły, że nie należy z nią zadzierać. Dobrze wiedziała na czym stoi i czego chce. On czuł dokładnie to samo.
- No dalej, Bruce! - krzyknęła jakaś dziewczyna, nieco znudzona trwającym już jakiś czas brakiem akcji. - Albo się poddajesz, albo podbij stawkę!
- Ona chciała powiedzieć: poddaj się, albo ściągaj gacie - zaśmiał się Nigel, a kilka osób stojących obok mu zawtórowało. - Nie masz szans wygrać z moją dziewczyną - dodał, napotykając wściekłe spojrzenie blondyna, po czym podstępnie się uśmiechnął.
Jennifer zwróciła twarz w kierunku Reeda. Nie podobało jej się to, co usłyszała z ust chłopaka. Fakt, że przyszła tutaj z nim nie upoważniał go do tego, by mógł zrobić z niej swoją własność. Nie była zabawką. Już otwierała usta, chcąc powiedzieć mu, co o tym wszystkim myśli, jednak Bruce pokrzyżował jej plany, wstając gwałtownie od stolika i rzucając karty na blat. Bez słowa wziął swój drink i wyszedł z pomieszczenia.
- Powinnaś mi podziękować - rzucił szatyn, kiedy inni goście rozeszli się, powracając do poprzednich zajęć.
- Niby za co? - prychnęła Jenny, odchylając się na oparcie krzesła.
Chłopak usiadł obok dziewczyny. Podniósł karty, które jeszcze przed chwilą znajdowały się w dłoni Bruce’a i pokazał szatynce widniejące na nich figury.
- Za to. - Uśmiechnął się.
Morgan jakby niechętnie spojrzała w kierunku plakietek. Trzy dziewiątki i dwie damy były lepsze od trójki króli, którą ciągle trzymała między palcami.
- Skąd wiedziałeś? - spytała zaskoczona, przenosząc wzrok na towarzysza.
- Nie zapominaj, znam go dłużej niż ty - odpowiedział, odkładając karty z powrotem na stolik. - Zapewniam cię, że gdyby nie moja interwencja, grałby dalej.
- Prędzej, czy później i tak bym go pokonała. - Usta Jennifer wygięły się w zuchwałym uśmiechu.
- Niewykluczone, ale wtedy musiałabyś spędzić z nim więcej czasu - odparł jednocześnie wstając, po czym wyciągnął dłoń w kierunku dziewczyny. - Zatańczymy?
Szatynka chwyciła rękę chłopaka i również podniosła się z krzesła.
- Przeszkadzałoby ci to? - spytała Morgan, kiedy znaleźli się na parkiecie. Nigel objął ją w pasie, a ona zarzuciła mu ręce za szyję. Zaczęli poruszać się w rytm sentymentalnej muzyki wydobywającej się właśnie z głośników.
- Może sam chciałem z tobą zagrać - szepnął Reed wprost do ucha Jennifer.
- Nie zagrałabym z tobą.
Lekko się od niej odsunął, by móc spojrzeć w jej duże niebieskie oczy. Nie zobaczył tam już ani odrobiny smutku i żalu, które emanowały z nich, gdy ją poznał. Teraz w tęczówkach dziewczyny kryły się jedynie wesołe, nieco drwiące iskierki.
- Dlaczego? - spytał zaciekawiony, po dłuższej chwili milczenia.
Szatynka, nie spuszczając wzroku z czekoladowych oczu Nigela, powiedziała kusząco:
- Nie muszę grać z tobą w pokera, żebyś się dla mnie rozebrał. Są na to inne, szybsze sposoby.
Tym razem to ona przysunęła się do niego. Ich usta dzieliły milimetry. Jennifer czuła ciepły oddech chłopaka na swoich wargach, a jej serce z każdą sekundą biło coraz szybciej.

9 komentarzy:

  1. Noo, grzeczna dziewczynka staje się niegrzeczna ;> Czemu takie krótkie? Ogólnie, tak jak to już chyba mówiłam kiedyś. bardzo lubię twój styl pisania. Czyta się to przyjemnie, nie robisz błędów, które utrudniałyby przyswajanie tekstu... Tak więc czekam na kolejny, długi (mam nadzieję!) rozdział ;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie to rozdział miał być dłuższy. Sama jestem zaskoczona, że wyszedł taki krótki.

      Ona wcale nie jest grzeczną dziewczynką. Ale to już mówiłam.

      Usuń
  2. A więc spełniło się jej marzenie... Cudownie. :) Mhm, też bym chciała pojechać kiedyś do Nowego Jorku...
    Haha, sposób, w jaki pokonała Bruce'a, był naprawdę intrygujący. On w samych bokserkach... ciekawy widok.
    Ale czemu taki krótki ten rozdział, no? :<
    Czekam na więcej i pozdrawiam cieplutko. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się, żeby kolejny był zdecydowanie dłuższy.

      Usuń
  3. Nie za bardzo zrozumiałam początek, gdyż nie mogę skojarzyć kto to jest ta Vanessa :3
    A później ciąg dalszy pokerowej gry Morgan i jej niegrzecznych wybryków :)
    Szkoda, że taki krótki, ale lepszy taki niż żaden! Mi i tak strasznie się podobał :]
    Czekam na następny :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Vanessa, to przyjaciółka Katherine. W tym rozdziale pojawiła się po raz pierwszy. Z resztą tak samo jak Katherine.

      Usuń
  4. Witaj.
    Bruce w bokserkach... ach, marzenie xD. A tak na poważnie, to ciekawie się do niego zabrała :D
    _________

    Rozdział zdecydowanie za krótki, ale wybaczam Ci to z racji postanowienia poprawy, które obiecałaś :) Mam nadzieję, że dotrzymasz słowa.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Hoi ;)
    Mam neta... więc mogłam Cię odwiedzić i przeczytać rozdział ;) Ah jak się cieszę, że mam internet, a już się bałam ,że po raz kolejny będę musiała wytrzymac ten miesiąc (albo i dłużej) bez neta tym bardziej, że jestem za granicą xD
    ...................
    Co do rozdziału... jak zwykle rewelacja, chodzi mi o to, że podobał mi się ;)) Wiesz,.. cieszę się, że mogłam przeczytać opowiadania, bo myślałam, że to będzie niemożliwe. Akcja jaką zawarłaś była bardzo ciekawa xD hahaha xD ojej, przepraszam za taki komentarz, ale muszę jeszcze innych odwiedzać xD

    pozdrawiam serdecznie.... ;))

    OdpowiedzUsuń
  6. WOW!

    Spełniło się jej marzenie :D Może ją spotkam w NY xD Zobaczymy .. :P
    A rozdział swietny, nie skumałam tylko kto to te dwie laski na początku ale wczytałam się w komentarze i już wiem :P
    Super rozdział , czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń