Jenny
nerwowo spojrzała na zegarek. Pozostało jedynie pięć minut do
rozpoczęcia spotkania, a jeszcze nie wszyscy pojawili się w sali. Wśród
nieobecnych byli zarówno Nigel jak i Brook. To jej się nie podobało. Wstała
gwałtownie z miejsca i skierowała kroki do wyjścia, nie zwracając uwagi na pytające
spojrzenia pozostałych.
Wsiadła do
windy, ignorując kartkę ostrzegającą przed częstymi awariami i udała się na
piętro, gdzie znajdowały się kwatery uczestników konkursu. Już miała podążyć do
pomieszczenia zajmowanego przez Reeda, gdy nagle drzwi od owego pokoju się
otworzyły, a zza nich wyłoniła się postać Brook. Następnie pojawił się chłopak.
Młoda
Morgan zaklęła pod nosem i szybko schowała się za wejściem do magazynu, jakie
można było znaleźć na każdym piętrze w pobliżu schodów. Tutaj dziewczyna była
niewidoczna dla innych jednak sama mogła obserwować co się dzieje na korytarzu
przez niewielką szparę uchylonych drzwi. Nie słyszała jednak o czym rozmawiają
jej rówieśnicy, co ją zdenerwowało. Jenny bardzo chciała wiedzieć, co jest
grane. Nie miała pojęcia o co tak naprawdę chodziło Brook i dlaczego uparła się
akurat na Nigela.
Po paru
sekundach blondynka zniknęła w swoim pokoju, a chłopak szedł korytarzem w
kierunku schodów. To była szansa dla Jennifer. Otworzyła drzwi, złapała szatyna
za rękę i zwinnym ruchem wciągnęła go do pomieszczenia. Było tu zbyt mało
miejsca jak na dwie osoby. Ich ciała znajdowały się bardzo blisko siebie.
- Co ty
robisz? - spytał zaskoczony Reed. Musiał przyznać, ze cała ta sytuacja była dla
niego niespodzianką. Niezwykle przyjemną niespodzianką.
- Zmieniłam
zdanie - powiedziała szatynka, spoglądając w czekoladowe oczy swojego rozmówcy.
Chłopak
wyszczerzył idealnie białe zęby.
- Po tym,
gdzie się znajdujemy wnioskuję, że chodzi ci o kwestię z przelotnym romansem -
rzucił, nawiązując do ich wczorajszej rozmowy w klubie. - Wspaniale. - Pochylił
się, by ją pocałować.
- Nie! -
warknęła nagle Jenny. Na dźwięk jej głosu chłopak delikatnie się odsunął i
spojrzał na nią pytająco.
- Nie?
- Nie -
powtórzyła, tym razem zdecydowanie ciszej. - Chcę z tobą tańczyć - powiedziała
i z uśmiechem na twarzy czekała na jego reakcję.
Przez
moment jedynie na nią patrzył, a następnie pomieszczenie wypełnił jego śmiech.
- A co
jeżeli to ja nie chcę już z tobą tańczyć? - spytał szatyn, po czym odsunął się
od dziewczyny i opuścił magazyn zostawiając zszokowaną Jenny sam na sam z jej
myślami.
Morgan nie
mogła uwierzyć w to, co usłyszała. Przecież tak bardzo mu na tym zależało.
Dlaczego tek nagle zmienił zdanie?
Odczekała
chwilę i również wyszła z ukrycia. Skierowała kroki do windy. Ku swojemu
zaskoczeniu zastała tam Brook. Już chciała się odwrócić i podążyć w stronę
schodów, jednak blondynka zdążyła ją zauważyć.
- Cześć,
Katherine - rzuciła uprzejmie Turner. Jednak Jenny nie dała się zwieść na jej
słodki uśmiech. Wiedziała, że za tym wszystkim kryje się podstępna Brook, która
już knuje nowy, wredny plan.
Morgan bez
słowa weszła do windy i stanęła obok blondynki. Między dziewczynami dało się
wyczuć pełne wrogości napięcie. Obie nie mogły doczekać się momentu, kiedy
dotrą na odpowiednie piętro i ich drogi się rozejdą. Żadna z nich nie
przewidziała jednak, że winda nagle się zatrzyma, by uwięzić je niczym w
klatce.
Potężny
wstrząs sprawił, że dziewczyny na chwilę straciły równowagę. Spojrzały na
siebie zaskoczone, jednak nadal milczały.
Mijały
kolejne minuty, a winda wciąż tkwiła w miejscu. Jennifer starała się zachowywać
tak, jakby cała ta sytuacja nie zrobiła na niej większego wrażenia, mimo iż w
myślach słała do nieba modlitwy o jak najszybsze rozwiązanie problemu. Nie
miała zamiaru zostać tu ani chwili dłużej. Przecież musiała znaleźć się na
dzisiejszym spotkaniu i zrobić coś, by Reed tańczył właśnie z nią. Nie
darowałaby sobie, gdyby wybrał inną dziewczynę. Jedynym pocieszeniem dla
szatynki był fakt, że utkwiła w tej pułapce razem z Brook - swoją największą
rywalką. Ona również nic nie mogła zrobić. Tak więc teraz wszystko zależało
tylko i jedynie od Nigela.
Młoda
Morgan rzuciła ukradkowe spojrzenie w kierunku swojej rówieśniczki. Blondynka oparta
o ścianę obracała w dłoniach swój telefon, który w tej chwili był totalnie bezużyteczny
z powodu braku zasięgu. Po paru sekundach schowała go z powrotem do kieszeni
swej granatowej spódniczki. Wzrok dziewczyny powędrował w stronę sufitu, a z
jej gardła wydobył się gorzki śmiech. Jenny odważniej popatrzyła na Brook.
- Co jest
takie zabawne? - spytała w końcu Morgan, kiedy kilka minut później dźwięk wciąż
wypełniał pomieszczenie.
- Życie -
odparła tajemniczo Brook, przenosząc spojrzenie na śliczną twarz Jenny. -
Siedzisz sobie tutaj zamknięta, a tam na dole właśnie podejmują za ciebie jedną
z ważniejszych decyzji. - Usta Turner wykrzywił triumfujący uśmiech.
- Ty też
tutaj jesteś - odgryzła się szatynka, nie mając pojęcia, że jej towarzyszka
tylko na to czeka.
- Tak, ale
ja się zabezpieczyłam i wiem z kim będę tańczyć - rzuciła blondynka. Znów
chciała pokazać, że to ona jest najważniejsza, a wszyscy dookoła, łącznie z
Jennifer, mają się jej podporządkować. Przy okazji pragnęła również dopiec
koleżance.
- Dlaczego
uważasz, że on cię wybierze? Co jeśli nie chce, żebyś była jego partnerką? - powiedziała
pewnie Jennifer, a ton jej głosu sugerował, że dziewczyna wie coś, czego Brook
powinna się obawiać. Co prawda po ostatniej rozmowie z Reedem szatynka czuła,
że znalazła się na przegranej pozycji, ale przecież Turner nie musiała tego
wiedzieć. A w ten sposób Jenny mogła udowodnić blondynce, że wcale się jej nie
boi i ma prawo mieć własne zdanie w tej sprawie.
Komentarz
młodej Morgan nie zrobił jednak wrażenia na Brook. Wywróciła swoimi niebieskimi
oczami, jakby cała ta pogawędka zaczynała ją nudzić.
- Znam go i
wiem, że chce wygrać ten konkurs - odezwała się. - Z tobą nie miałby szans.
Ostatnie
zdanie bardzo rozzłościło Jennifer. Jak Brook w ogóle śmiała coś takiego
powiedzieć? Nie znała jej przecież, więc skąd mogła wiedzieć, że nie jest
wystarczająco dobra, by zwyciężyć. Szatynka nie rozumiała, dlaczego niektórzy
ludzie mieli tendencję do oceniania jej, mimo iż nie posiadali wystarczającej
ilości informacji, aby wyciągnąć właściwe wnioski.
- Poza tym -
dodała Turner - fatalnie się przy nim prezentujesz. Jesteś…
- Przestań
- rzuciła Jenny. Dobrze wiedziała, dokąd to zmierza i chciała temu zapobiec.
Nie pozwoli nikomu się obrażać.
- … za
niska - kontynuowała blondynka, ignorując wypowiedź Morgan. - No i mogłabyś
zrzucić parę kilo. Zastanawiałaś się kie…
- Jedyne
nad czym się zastanawiam, to które oko wydrapać ci jako pierwsze, więc się
zamknij - warknęła Jennifer przerywając dziewczynie w pół słowa.
- Och, jaka
bojowa - prychnęła Brook, jednak gdy napotkała mordercze spojrzenie niebieskich
oczu Morgan nie śmiała już nic więcej powiedzieć.
Trwały tak
w milczeniu przez niecałe pół godziny nim winda ponownie ruszyła. Wysiadły na
odpowiednim piętrze i od razu zdały sobie sprawę, że jest już za późno na
jakiekolwiek działanie. Zebranie dobiegło końca.
Dziewczyny
stanęły bez ruchu i w zamyśleniu obserwowały pojawiających się na korytarzu
uczestników konkursu. Nie musiały długo czekać, by zobaczyć wśród nich Nigela
Reeda. On również je zauważył. Uśmiechnął się w ten swój charakterystyczny,
bezczelny sposób, a następnie skierował kroki w ich stronę. Wzrok chłopaka
wędrował od jednej do drugiej.
Jeszcze
tylko kilka sekund i wszystko miało stać się jasne.
Którą z
nich wybrał?
ugh... w takim momencie :/
OdpowiedzUsuńrozdział fajny, ale krótki. czekam na kolejne :3
xoxo
No właśnie bardzo mi zależało na tym, by zakończyć w tym momencie. I to chyba dlatego rozdział wyszedł takki krótki.
Usuńno właśnie, którą wybrał? pisz szybko!
OdpowiedzUsuńA którą byś wolała, żeby wybrał?
UsuńEhh szkoda, że tak krótko :C Ciekawa jestem, którą wybrał. A jak nie Jennifer to już go nie lubię! :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
No, no... Poważna groźba. :)
UsuńNo cóż... :D Za bardzo spodobała mi się możliwość, że oni będą razem ;) (szkoda, że nie zgodziła się na ten "przelotny romans" xD).
UsuńPozdrawiam.
Mogą być razem niezależnie od tego z kim będą tańczyć. A jeśli chodzi o przelotny romans, to przecież wszystko się może jeszcze zdarzyć. Ona lubi zmieniać zdanie, więc nie trać nadziei.
UsuńTak się zastanawiałam, kogo wybierze... i tak dalej się zastanawiam, bo mam zarówno listę ,,dlaczego ta" u tej i u tamtej panny :) Świetnie to opisałaś, skoro czytelnicy nie są w stanie ,,wykminić". Scena w windzie była cudowna. Pozdrawiam ^^
OdpowiedzUsuńChcesz uzyskać szczerą opinię na temat swojego opowiadania? Nic trudnego - zgłoś się do mnie! Ocenialnia powstała niedawno, zatem zachęcam do zgłoszeń. {szczera-opinia.blogspot.com}
OdpowiedzUsuń